Strona główna Sanktuarium Odpusty mogilskie (14-21 września) Odpusty mogilskie 2011-2022 Homilia ks. kard. Stanisława Dziwisza
Homilia ks. kard. Stanisława Dziwisza
Podwyższenie Krzyża Świętego Kraków-Mogiła, 16 IX 2012 r.
 
Czytania mszalne: Lb 21, 4b-9; Flp 2, 6-11; J 3, 13-17
 
Drodzy Pielgrzymi, wpatrujący się dziś w Mogilskiego Ukrzyżowanego Chrystusa, Bracia i Siostry!
 
1. Za trzy tygodnie, 7 października, rozpocznie się w Rzymie Synod Biskupów poświęcony nowej ewangelizacji. Wraz z Ojcem Świętym Benedyktem XVI będziemy się zastanawiać, jak dotrzeć do serca współczesnego człowieka, często zagubionego, pozbawionego istotnych punktów odniesienia, nie wiedzącego, dokąd zmierza i jaki sens ma jego życie i śmierć, jego praca i miłość, jego radości i cierpienia. Jako uczniowie ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana wiemy, że odpowiedzi na najważniejsze pytania na temat ludzkiego losu możemy znaleźć tylko w Nim, w Jezusie Chrystusie i w Jego Ewangelii. Dlatego przychodzimy do Niego i Jemu powierzamy wszystkie nasze sprawy, bo do kogóż innego pójdziemy? Za Piotrem Apostołem powtarzamy: „[Panie], Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68). Dlatego wsłuchujemy się w Jego słowa, które są „pochodnią dla naszych stóp i światłem na naszych ścieżkach” (por. Ps 119, 105). Dlatego przyjmujemy życiodajne sakramenty, umacniające nas na pielgrzymiej drodze do wieczności. Dlatego w naszym życiu staramy się kierować Jego przykazaniem miłości Boga i bliźniego. Zdajemy sobie jednak sprawę, że coraz częściej wokół nas żyją ludzie, do których nie dociera i nie porusza ich serc ewangeliczne orędzie o Bogu, który – jak usłyszeliśmy dzisiaj – „tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). W chrześcijańskiej Polsce i w chrześcijańskiej Europie, a więc na ziemiach, które od wieków przyjęły Ewangelię, przybywa coraz więcej ludzi, nawet niegdyś ochrzczonych, którzy żyją, jak gdyby Bóg nie istniał, jak gdyby Jezus nie umarł za nich na krzyżu, jak gdyby nie miał im nic do powiedzenia i do ofiarowania. Tym samym odcinają się od swoich korzeni i źródeł, wybierając drogę, która prowadzi do nikąd. Czy chcemy się pogodzić z takim stanem rzeczy? Czy nasze i następne pokolenia nie mają prawa do nadziei, którą może ofiarować jedynie Chrystus? Czyż i do nas Jezus nie skierował jednoznacznych słów: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16, 15). Dzisiejszy świat potrzebuje pełnej prawdy o Bogu i człowieku, a ta prawda zapisana jest w Ewangelii, i o niej mamy świadczyć słowem i życiem, osobiście i jako braterska wspólnota Kościoła.
 
2. Myśl o pilnej potrzebie nowej ewangelizacji nie dawała spokoju Janowi Pawłowi II, gdy stawiał diagnozę duchowej kondycji współczesnego świata i Kościoła. Jak wiemy, po raz pierwszy podczas swojego pontyfikatu – wyraźnie i publicznie – mówił o nowej ewangelizacji właśnie tutaj, w mogilskim sanktuarium Chrystusa Ukrzyżowanego. Było to 9 czerwca 1979 roku, podczas pierwszej podróży apostolskiej do Ojczyzny. Przypomnijmy jego słowa: „Tam, gdzie stawia się krzyż, powstaje znak, że rozpoczyna się ewangelizacja. Niegdyś ojcowie nasi na różnych miejscach polskiej ziemi stawiali krzyże na znak, że dotarła już do nich Ewangelia, że rozpoczęła się ewangelizacja – i że trwa nienaruszona. Z tą myślą postawiono też ów pierwszy krzyż w podkrakowskiej Mogile – w pobliżu Starej Huty. Kiedy postawiono opodal tego miejsca nowy, drewniany krzyż, było to już w okresie Millennium. Otrzymaliśmy znak, że na progu nowego tysiąclecia – w te nowe czasy i nowe warunki wchodzi na nowo Ewangelia. Że rozpoczęła się nowa ewangelizacja, jak gdyby druga, a przecież ta sama co pierwsza. Krzyż trwa, choć zmienia się świat. Dziękujemy dzisiaj – mówił Ojciec Święty - przy krzyżu mogilskim, a zarazem przy krzyżu nowohuckim, za ten nowy początek ewangelizacji, który tutaj się dokonał. I prosimy wszyscy, ażeby był tak samo owocny – owszem, jeszcze bardziej owocny, jak pierwszy” (n. 1). Uderza nas powiązanie nowej ewangelizacji z Chrystusowym krzyżem. Ale przecież nie mogło być i nie może być inaczej! W centrum ewangelicznego orędzia jest bowiem prawda o krzyżu, który stał się znakiem nieskończonej miłości Boga do człowieka – miłości, która zbawia świat. Ta prawda jest tak niezwykła, tak szokująca, że jak pisał św. Paweł, ukrzyżowany Pan stał się „zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan”, natomiast dla Jego uczniów, dla nas wszystkich, jest „mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (1 Kor 1, 24-25). Taka jest logika krzyża. Taka jest logika wiary chrześcijańskiej. Do takiej logiki chcemy dorastać i kierować się nią w życiu codziennym, we wszystkich naszych sprawach, choć wcale to nie jest ani proste, ani łatwe.
 
3. Krzyż był i jest tajemnicą. Jest znakiem największego uniżenia Syna Bożego, ale równocześnie znakiem Jego zwycięstwa nad mocami zła, grzechu i śmierci. W tym zwycięstwie mamy wszyscy udział, dlatego krzyż stał się także znakiem naszego zbawienia i naszej nadziei. Taką drogę wybrał Jezus i tą drogą poszedł do końca. Przypomniał nam o tym dzisiaj św. Paweł: „Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-8). Na krzyżu Jezus zbliżył się najbardziej do człowieka, do naszej słabości i nędzy, do naszych grzechów i nieprawości, do naszych cierpień i naszego umierania. Jezus nie tylko utożsamił się z nami, z naszym niełatwym losem. On uczynił to dlatego, aby nasz los radykalnie odmienić i wprowadzić nas na drogę wiodąca do pełni życia, które osiągniemy w Jego królestwie. Największe uniżenie Syna Bożego – i na tym polega paradoks krzyża – prowadziło Go do wywyższenia. Dzięki temu On – wiszący na krzyżu między niebem i ziemią – pociągnął nas wszystkich do siebie. Słyszeliśmy dziś słowa Ewangelii, rzeczywiście Dobrej Nowiny: „jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. […] Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez niego zbawiony” (J 3, 14-15. 17). Wywyższony Jezus Chrystus stał się Panem nieba i ziemi, zasiadając po prawicy Ojca w niebie. Pisze św. Paweł: „Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).
 
4. Siostry i bracia, dzisiejsza uroczystość Podwyższenia Krzyża świętego zaprasza nas do refleksji, do postawienia sobie pytania, jakie miejsce zajmuje krzyż w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. Krzyż towarzyszy nam od urodzenia aż do śmierci. Znakiem krzyża zostaliśmy naznaczeni podczas chrztu. Krzyż wisi w naszych świątyniach i mieszkaniach. Znakiem krzyża rozpoczynamy i kończymy każdą Eucharystię. Znak krzyża towarzyszy słowom kapłana udzielającego nam odpuszczenia grzechów w sakramencie pojednania. Krzyż widnieje na grobach naszych bliskich, którzy już odeszli do wieczności. Żyjemy więc w kręgu krzyża, w przestrzeniach naznaczonych krzyżem, ale nie możemy poprzestać na zewnętrznych symbolach i gestach. Nie możemy krzyża sprowadzać do ozdoby. Nie możemy się z nim oswoić tak, by przestał do nas przemawiać. Dlatego uzasadnione są pytania: Czy krzyż jest rzeczywiście w centrum naszego życia? Czy jest dla nas punktem odniesienia i drogowskazem w naszych wyborach, w podejmowanych decyzjach, w podchodzeniu do spraw i problemów? Czy nosimy krzyż w naszym sercu? Czy określa on styl naszego życia, kształt naszej miłości, formę naszego zaangażowania, gotowość do podjęcia trudu i cierpienia, wpisanego w los człowieka? Czy pamiętamy o słowach Jezusa, stawiającego jasny i trudny warunek wszystkim swoim uczniom: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16, 24-25). Stracić życie dla Jezusa, to znaczy wyzwolić się z egoizmu, z zamknięcia w swoim świecie, aby z tego wszystkiego, co otrzymaliśmy od Boga, uczynić dar dla Niego i dla naszych bliźnich. Krzyż wrósł w sposób szczególny w duchowy pejzaż Nowej Huty. Nowa Huta kojarzy się zawsze ze światem pracy, ale przecież w naszym chrześcijańskim środowisku będzie się zawsze kojarzyła z ludźmi pracy, którzy upomnieli się o krzyż i obronili krzyż przed siłami, które chciały uczynić Nową Hutę miastem bez Boga. Wiemy, że ten obłąkany eksperyment się nie powiódł, a stojąca za nim ideologia legła w gruzach. Krzyż pozostał, i chwała za to ludziom pracy. Ale ten krzyż jest wielkim wyzwaniem i zadaniem dla Nowej Huty i Krakowa. Trzeba czynić wszystko, aby teraz, gdy otrzymaliśmy dar wolności, krzyż stał w centrum naszego życia i był dla nas punktem odniesienia. Są w naszej Ojczyźnie środowiska, którym krzyż zawadza i chcą go usunąć z przestrzeni życia społecznego. Przychodzą na myśl słowa Jana Pawła II, wypowiedziane na Błoniach krakowskich, podczas pierwszej podróży do Polski w 1979 roku: „Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego «wolno»? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć «nie» temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło” (homilia, 10 VI 1979, n. 2).
 
5. „Bóg wywyższył [Jezusa] nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano” (Flp 2, 9-10). Czy my zginamy kolano na imię Jezusa, nie tylko zewnętrznie? Czy uznajemy Jego prawo do naszych serc? Czy On rzeczywiście jest dla nas najważniejszy? Czy na Nim budujemy gmach naszego życia osobistego i rodzinnego? Z ukrzyżowanym i wywyższonym ponad wszystko Panem spotykamy się we wspólnocie Jego Kościoła. Bo nie ma Jezusa Chrystusa bez Kościoła, i nie ma Kościoła bez Jezusa Chrystusa. Kościół jest naszym środowiskiem wiary. Dlatego powinniśmy umacniać nasze wspólnoty parafialne, aby były żywymi wspólnotami modlitwy i miłości. Tylko dzięki takim wspólnotom Kościół Krakowski będzie mógł włączyć się w nową ewangelizację całego Kościoła, by dzięki niej ukrzyżowany i zmartwychwstały Jezus mógł przemawiać do wszystkich, także obojętnych, stojących z dala, a także do alergicznie ustosunkowanych do Jego Kościoła. Od świadectwa naszej wiary, nadziei i miłości zależeć będzie ewangelizacja naszego świata.
 
6. Mogilski Ukrzyżowany Panie, przemawiający tutaj od siedmiu wieków do serc kolejnych pokoleń Twoich uczniów! Przemów również do nas. Przemów ogromem Twojej ukrzyżowanej miłości. Oświeć nasze umysły i umocnij naszą wolę. Pomóż nam, byśmy nie lękali się iść drogą, którą nam wskazałeś, choć na tej drodze będzie nam towarzyszył krzyż. Pomagaj nam w naszych codziennych trudach. Umacniaj małżonków i rodziców, by zdobywali się na ofiarną miłość i nie zrażali się trudnościami i niepowodzeniami. Zapalaj młodych do wielkich ideałów, by czynili nasz świat lepszym i byli gotowi za to zapłacić cenę. Oświecaj odpowiedzialnych za wspólne dobro, by nie lękali się podejmowania mądrych decyzji, służących sprawie człowieka i społeczeństwa i liczących się z prawem Bożym. Bądź umocnieniem dla chorych i cierpiących, dla odchodzących z tego świata, by Twój krzyż był dla nich nadzieją na spotkanie z odwieczną Miłością. Mogilski Ukrzyżowany Panie, powierzamy Ci nasze Miasto i naszą Ojczyznę, i wszystkie sprawy Kościoła. Niech zbliżający się Synod Biskupów ubogaci Kościół refleksją i zachęci nas do podjęcia nowej ewangelizacji, by słowo prawdy i życia dotarło do ludzkich serc, wyzwoliło je z lęku i napełniło nadzieją. Amen.